Aktualności

O mały włos nie doszło do tragedii na jeziorze Nidzkim, a wszystko przez alkohol

Wieczorem policjanci otrzymali zgłoszenie, że na jeziorze Nidzkim mężczyzna wypadł z łodzi do wody, trzyma się żaglówki i woła pomocy. Funkcjonariusze natychmiast pojechali na miejsce zdarzenia. Turysta wyciągnięty został z wody przez przypadkowe osoby jeszcze przed przyjazdem służb ratunkowych. Na szczęście nic mu się nie stało. Był to 71-letni mieszkaniec Warszawy, który miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie.

W poniedziałek (7 lipca br.) po godz. 21.00 oficer dyżurny piskiej jednostki otrzymał informację o zdarzeniu na jeziorze Nidzkim w okolicach miejscowości Krzyże. Według zgłoszenia mężczyzna wypadł z żaglówki do wody i trzymając się łodzi wołał o pomoc. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci.

Topiący się mężczyzna wyciągnięty został z wody przez przypadkowe osoby jeszcze przed przyjazdem służb ratunkowych. Na szczęście pomoc przyszła w samą porę i nic mu się nie stało.

Jak ustalili policjanci był to 71-letni mieszkaniec Warszawy, od którego wyraźnie czuć było alkohol. Funkcjonariusze sprawdzili jego stan trzeźwości. Badanie wykazało blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna wypoczywał w tym miejscu z żoną. Małżonka pozostała na brzegu, a on bezmyślnie wypłynął sam na jezioro łodzią z żaglem bez silnika .W pewnym momencie wypadł z niej do jeziora.

O mały włos nie doszło do tragedii, a wszytko przez alkohol. Turysta odpowie za prowadzenie w ruchu wodnym obiektu pływającego niebędącego pojazdem mechanicznym. Grozi mu za to kara grzywny.

(asz)

 

Powrót na górę strony